Niedawno spotkała mnie niezbyt przyjemna sytuacja związaną z moją Skodą Octavią III. W trakcie wjazdu do garażu… pedał sprzęgła nagle zapadł się w podłogę i nie wrócił na swoje miejsce. Auto przestało reagować na zmiany biegów – co mogło oznaczać tylko jedno: poważniejszy problem z układem przeniesienia napędu.
Po ręcznym cofnięciu pedału sprzęgła wszystko zadziałało jakby nigdy nic, ale było jasne, że nie można tego zignorować. Objawy wskazywały na awarię pompy sprzęgła lub wyprzęgnika – kluczowych elementów, których usterka w trasie mogłaby sparaliżować cały wyjazd.
Na szczęście z pomocą przyszedł Tomasz, który szybko postawił samochód na nogi. A co najważniejsze – usterka wyszła na jaw na miesiąc przed planowanym wyjazdem do Czarnogóry, a nie gdzieś pośrodku Bałkanów. Jazda bez sprawnego sprzęgła to proszenie się o stres, holowanie i szukanie warsztatu w obcym kraju.
🛠️ Diagnostyka i dodatkowe odkrycie
Przy okazji podpięcia auta do komputera diagnostycznego, pojawił się zapis błędu z połowy maja, wskazujący na nieprawidłowości związane z dawką paliwa na drugim cylindrze. W połączeniu z wcześniejszymi, subtelnymi objawami, wszystko jednoznacznie wskazuje na początek problemów z wtryskiem. Na zdjęciu po prawo widzicie ubiegłoroczna diagnostykę jaka wykonywał dla mnie Tomek. Widać tu początek problemów z wtryskiem numer dwa - zbyt duży przelew. Mam nadzieję, że za jednym zamachem pozbędę się obydwu problemów, czyli zacinania się wtrysku oraz problemów z przelewem.
🧾 Nowy wtrysk, wraz z niezbędnymi elementami, został już zamówiony, a Tomasz poinformuje mnie, gdy tylko będzie gotowy na przeprowadzenie wymiany. Dobrze, że udało się to wychwycić z wyprzedzeniem – to kolejna potencjalna awaria, której unikniemy przed ruszeniem w trasę.
🌡️ A to nie pierwsza taka przygoda…
W zeszłym roku, również w Czarnogórze, uszkodzeniu uległ wentylator nawiewu kabiny. Z pozoru błahostka? Może i tak, gdyby nie fakt, że temperatura sięgała 36°C, a klimatyzacja bez nawiewu to po prostu… martwy luksus.
W środku było cieplej niż na zewnątrz, a zmęczenie pojawiało się już po kilkudziesięciu kilometrach jazdy. Tomasz także wtedy poradził sobie i doraźnie wykonał naprawę, a po powrocie do Łodzi wentylator został wymieniony na nowy.