Do wakcji 2024 pozostało:

piątek, 21 sierpnia 2020

Chorwacja 2020 - dzień szósty

Raport zdrowotny: nikt nie ma żadnych objawów.

Dzisiaj był dzień odpoczynku i dojścia do siebie po imprezie z dnia piątego. Zdjęć więc nie ma za dużo.


Flagi poniżej rysował chłopiec, na oko miał 6-7 lat. Wszystkie rysował z głowy. Zagadany przez nas zapytał sąd jesteśmy i pokazał nam, że już tam jest flaga Polski. Wielki szacun dla małego artysty.


czwartek, 20 sierpnia 2020

Chorwacja 2020 - dzień piąty

 Raport zdrowotny: nikt nie wykazuje objawów, wszyscy czują się dobrze.

Dzisiaj odpoczywamy. Rano plaża, później pyszny obiadek w wykonaniu Pauliny, następnie popołudniowe pływanie i wieczorny grill. Szkoda, że to już półmetek.




środa, 19 sierpnia 2020

Chorwacja 2020 - dzień czwarty

Raport zdrowotny: nikt nie wykazuje żadnych objawów.

Zwiedzaliśmy Szybenik (Šibenik). Piękna miejscowość. Niestety nie zobaczyliśmy wszystkiego. Ze względu na panującą burzę, niektóre obiekty znajdujące się na wzgórzach były zamknięte dla zwiedzających. 



Więcej zdjęć i filmów znajdziecie na grupie.

wtorek, 18 sierpnia 2020

Chorwacja 2020 - dzień trzeci

Na początek raport zdrowotny: nikt nie ma żadnych objawów koronawirusa. Zasadniczo nie mamy tu polskiej telewizji i wszystkie informacje jakie posiadamy pochodzą z for internetowych. Wiemy, że tvn24 wywołał w Polsce jakąś panikę związaną z ilością zachorowań na COVID19 w Chorwacji. Ponoć ogniska zachorowań są w Splicie i Zadarze. Ilościowo Chorwaci wykryli 200 przypadków w ciągu dnia, ale w przeliczeniu na ilość mieszkańców to daje dość duży współczynnik zachorowalności. W każdym razie jesteśmy ostrożni, plaże są nie zatłoczone, w sklepach nosimy maseczki no i codziennie się wieczorami dezynfekujemy wewnętrznie.

Co do samego trzeciego dnia pobytu w Chorwacji, to była plaża, popołudniowe zakupy, wieczorny grill, nocny spacer połączony z pływaniem. Dzisiaj wybieramy się do Trogiru i Mariny.






niedziela, 16 sierpnia 2020

Chorwacja 2020 - dzień drugi

Dzisiaj było błogie lenistwo na plaży. Ja natomiast miałem bliskie spotkania z jeżowcami. Okazuje się, że ich kolce mogą przebić buta i wbić się w nogę. Usunięcie kolca (a miałem w stopie 3) to nie lada wyczyn, bo kolce się cały czas kruszą. Ale chyba się udało. Jeśli chodzi o koronawirusa, to nikt z nas nie ma żadnych niepokojących objawów. Plaże są pustawe, w lokalach gastronomicznych pustki. Dzisiaj jedliśmy obiad w ogromnym lokalu w który było tylko 13 klientów, z czego 8 osób to my. 





Chorwacja 2020 - dzień pierwszy

Lekko zmęczyła nas trasa. Do Vinišće dotarliśmy dopiero po 18 godzinach. Półtorej godziny staliśmy na przejściu w Słowenii i około godziny w Chorwacji. Nie wiem co generuje takie kolejki, bo nasza odprawa, w pierwszym przypadku, odbyła się bez zatrzymywania u celników, a w drugim przypadku trwała ok dwóch minut, bo celnik zeskanował jeden z czterech paszportów.

Podczas wieczorno-nocnej imprezy, uczyłem się robić zdjęcia w nocy. Aparat z pełną klatką daje takie możliwości. Ustawiłem trochę za długi czas naświetlania i zdjęcia wyszły prawie jak robione za dnia.


Przypominam, że na grupie znajdziecie ekskluzywne materiały: zdjęcia prywatne, filmy, transmisje na żywo oraz wiele innych.

czwartek, 13 sierpnia 2020

Jutro startujemy

W zasadzie jesteśmy przygotowani do wyjazdu w 100%. Zostały do dogrania jakieś pierdoły. Auta są sprawdzone pod względem technicznym i przygotowane do drogi. Wczoraj opłaciłem dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne obejmujące swoim zakresem COVID-19 oraz transport do Polski. Lepiej dmuchać na zimne.

Planujemy ruszyć w godzinach wieczornych. Normalnie przejechanie całej trasy zajmuje około 15-16 godzin (w tym dwa dość długie postoje na odpoczynek), lecz ze względu na wzmożone kontrole na granicy Słoweńsko-Chorwackiej, czas ten z pewnością ulegnie wydłużeniu. Na forach niektórzy pisali, że stali na granicy nawet 8 godzin. Jesteśmy przygotowani na taką ewentualność, mamy dużo wody do picia, mamy jedzenie, sprawne klimatyzacje i jedynie trzeba pamiętać, żeby mieć pełny bak oraz dobry humor. 

Przypominam, że w tym roku dodatkowe obszerne fotorelacje, video "na żywo"  i ekskluzywne materiały (np. nasza lokalizacja podczas trasy!) z pobytu w Chorwacji będą zamieszczane w dobrze już wam znanej, zamkniętej grupie.

No to po chorwacku: Vidimo se tamo ! Hvala vam !


niedziela, 2 sierpnia 2020

Korki na granicy Chorwackiej

W tym roku nocleg na trasie dojazdowej do Chorwacji zaplanowaliśmy na przejściu granicznym Słowenia-Chorwacja. Czas oczekiwania na wjazd wynosi do 8 godzin, więc spokojnie można się zdrzemnąć :). Oczywiście napisałem to ironicznie. A tak na poważnie, to nawet nasza ambasada w Zagrzebiu informuje, żeby zabrać dużo wody pitnej do auta, bo jest znacznie wydłużony czas stania na granicy. Duża część osób nadal nie wypełniają zgłoszeń wjazdu do Chorwacji przez internet, tylko robią to na granicy. I sądzę, to to jest głównym powodem korków. Ogólnie tegoroczny wyjazd będzie inny niż dotychczasowe. Pierwotnie mieliśmy zarezerwowany nocleg koło Brna, ale z powodu pandemii odwołano nam rezerwację. I w ten sposób musimy trasę pokonać na raz. 
Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że startujemy w piątek. Tomasz tego dnia pracuje do 17:00, a o 19:00 planujemy ruszyć w drogę. Będzie to ogromne wyzwanie dla Tomka, bo po 10 godzinach pracy jechać 1400 km to nie lada wyczyn. Oczywiście, dziewczyny mają się zmieniać z nami za kierownicą, ale każdy kierowca, który próbował spać w aucie prowadzonym przez kogoś innego, wie jakie to jest spanie. Ja np. nie mogę nawet zmrużyć oka, bo cały czas kontroluję sytuację na drodze. To jest silniejsze ode mnie. Przejechanie tych 1400 km, razem z postojami na odpoczynek, zajmowało nam z zasady 16 godzin. Jak doliczymy do tego kolejne 8 godzin stania na granicy to robi nam się pełna doba. Lekko nie będzie. Ale i tak już czekamy na ten wyjazd.

sobota, 1 sierpnia 2020

Klamka zapadła

Po dość długiej konwersacji z właścicielem Villi Albatros, zapadła decyzja, od której nie ma już odwrotu. Ale od początku. Wczoraj, o 23:59 minął termin, w którym mogliśmy bez konsekwencji finansowych odwołać kwaterę w Chorwacji, zarezerwowaną jeszcze w styczniu. Wtedy nikt nie myślał o pandemii i o tym jak rozprzestrzeni się na całym świecie. Niestety, 657 wykrytych w ciągu dnia przypadków zarażenia w Polsce (pytanie ile jest nie wykrytych), stwarza możliwość ponownego wprowadzenia obostrzeń w naszym kraju. Dodatkowo, jak Polska trafi na czarną listę krajów o dużej zachorowalności, to zapewne wystąpi duży problem, ze swobodnym przemieszczaniem się po świecie, bo różne kraje nie zezwolą nam wstęp na swoje terytorium.
Jeszcze przed południem mieliśmy zrezygnować z wyjazdu, ale jak pisałem, po wymianie uwag z właścicielką naszych kwater, ustaliliśmy, że w przypadku pojawienia się problemów z dotarciem do Chorwacji, spowodowanych covidem, nie stracimy naszych zaliczek, tylko zostaną one przeniesione na przyszły rok. Choć rozwiązanie to nie jest idealne, bo przez 12 m-cy mamy zamrożoną kasę, to jest jednak jest akceptowalne i dla tego podjęliśmy ryzyko. Tak więc, jak to napisała Paulina 01.08 po godzinie 0:00: "nie ma już odwrotu". Przepadła możliwość odwołania rezerwacji bez konsekwencji finansowych. 

niedziela, 26 lipca 2020

Wstępne pakowanie

Wstępnie zaczynam układać w torbach fotograficznych moje nowe zabawki. I od razu człowiekowi lżej na duszy, że wyjazd coraz bliżej.


wtorek, 21 lipca 2020

Przyszło body

Na razie wykonałem bardzo wstępną i bardzo szybką konfigurację sprzętu. Póki co, nie wiem do czego służą niektóre funkcje, a niektóre nie wiem jak obsługiwać. Ale i tak jest SUPER.
 





poniedziałek, 20 lipca 2020

Zmiana sprzętu optycznego

Jak już część z was wie, jakiś czas temu, bodaj jeszcze przed pandemią, podjąłem decyzje o wymianie całego sprzętu foto. Wybór ponownie padł na firmę SONY i model bezlustrowca A7III. Przeskok technologiczny jest ogromy. Po pierwsze, do tej pory miałem lustrzankę, a po drugie pierwszy raz będę miał aparat profesjonalny z pełną klatką. Fakt, że mój stary sprzęt ma już dobrych kilka lat, i przez ten czas dość dużo się zmieniło w fotografii. Dzisiaj dotarła do mnie już część sprzętu.


Odebrałem za sklepu obiektyw, filtr zabezpieczający UV, zapasowy akumulator, zewnętrzną ładowarkę oraz hartowane szkło zabezpieczające ekran. Niestety, jeszcze  nie dotarło samo body. Być może już (wreszcie!) jutro będzie do odbioru.

hartowane szkło do zabezpieczania ekranu

filtr UV zabezpieczający obiektyw przed różnego rodzaju zanieczyszczeniami np. po dotknięciu palcem

obiektyw Sigma 24-70mm o świetle 2,8 w całym zakresie, napęd ultradźwiękowy

zewnętrzna ładowarka akumulatorów

Przy ładowarce zatrzymamy się trochę dłużej. Otóż, nie wiedzieć czemu, Sony nie załącza zewnętrznej ładowarki do swojego produktu. Znaczy się wiadomo czemu... Trzeba wydać na nią jakąś absurdalną kasę (430 zł !). W innym przypadku musimy ładować aparat poprzez body, co jest średnio wygodne. Za radą sprzedawcy kupiłem ładowarkę łódzkiej firmy Newell. Ta wraz z akumulatorem kosztowała mnie 303 zł, co nadal jest kwotą niższą niż oryginalna sama ładowarka. Dodatkowo, Newell ma możliwość łasowania akumulatorów ze źródła 12V czyli np z samochodowej zapalniczki! Nadmienię tylko, że oryginalny akumulator Sony kosztuje 337 zł, a zamiennik Newell ok 110 zł. Wybór więc raczej jest prosty. Oczywiście Sony przy każdej zmianie oprogramowania aparatu próbuje uniemożliwić korzystanie z zamienników, ale firma Newell reaguje na te zmiany błyskawicznie i również wprowadza stosowne poprawki. Nie mniej trzeba się liczyć z możliwymi problemami.

możliwość podpięcia 12 V jako źródło zasilania, kabel do zapalniczki w komplecie

Chciałbym z tego miejsca podziękować Przemkowi https://prybal.pl, za wybór odpowiedniego sprzętu oraz za znoszenie moich ciągłych telefonów z pytaniami.

niedziela, 19 lipca 2020

Zgłoszenie podróży wykonane

Sytuacja pandemiczna na świecie ciągle się zmienia. Niestety, nie są to łatwe czasy dla osób podróżujących. Jeżeli jedziecie za granicę, należy cały czas śledzić informacje podawane przez ambasady polskie w danym kraju. Obecnie, na trasie do Vinišće w Chorwacji, mamy dwa obostrzenia. Pierwsze dotyczy przejazdu przez Słowenię tranzytem. 


Z tego co się dowiedziałem jest 12 godzin na przejazd przez Słowenię. W przeciwnym razie, czeka nas obowiązkowe 14 dni kwarantanny odbytej na ich terytorium. Drugi wymóg dotyczy zgłoszenia naszego przyjazdu na teren Chorwacji. Takie zgłoszenie można wykonać poprzez >>>stronę internetową<<<  na 90 dni przed przyjazdem do Chorwacji. Nie bardzo rozumiem osoby, które na forach upierają się, że nie trzeba mieć tego zgłoszenia, bo im udało się wjechać do Chorwacji bez niego. Czyli wymóg odgórny jest, ale lepiej liczyć na szczęście, że się uda? Nam wypełnienie tego zgłoszenia zajęło może 20 minut. Nie jest to naprawdę nic trudnego. Lepiej zrobić to z poziomu domu, na spokojnie, przez wyjazdem, niż później marnować czas na granicy na wypełnianie ręczne wszystkiego i generowanie nie potrzebnych kolejek na przejściu granicznym. Potwierdzenie tego zgłoszenia umieszczamy przed granicą za przednią szybą, i w ten sposób celnicy kontrolują tylko nasze paszporty lub dowody. Warto tu przypomnieć, że Chorwacja nie jest jeszcze w Strefie Schengen i odbywają się tutaj tradycyjne kontrole graniczne. Przy czym podróżnych z UE w zasadzie przepuszczają na bieżąco, zaglądając tylko w dokumenty tożsamości.


Musieliśmy też oddać, jak co roku, alkomat do kalibracji. Jest to gwarancją jego prawidłowych wskazań. Dokupiliśmy też dodatkowe ustniki. W czasach koronawirusa, lepiej traktować je jako jednorazowe.


Jak więc widzicie, z wolna robimy się przygotowani na wyjazd.

sobota, 18 lipca 2020

Powolne przygotowania

Trwają powolne przygotowania do tegorocznych wakacji. Z wszelkiego rodzaju wydatkami czekamy do tak zwanego końca, gdyż sytuacja związana z koronawirusem może spowodować, że do wyjazdu nie dojdzie wcale, a jakoś nie specjalnie mamy ochotę wydawać bezsensownie pieniądze. Nie mniej są sytuacje, że nie można dłużej czekać i należy kupić przedmiot lub usługę. Tak było w przypadku Automapy. W kwietniu wygasła nam licencja i zmuszeni byliśmy ją przedłużyć. Oczywiście, wiem, że można korzystać z darmowych mam google, ale w mojej ocenie, nie są one tak dokładne. Aktualizację zakupiliśmy na dwa lata, bo wychodziło to najtaniej.


Ostatnio w necie strasznie popularne stały się karty wielowalutowe. Jak się okazało, mój bank również oferuje podpięcie konta walutowego do karty płatniczej. Co ciekawe usługa jest bezpłatna. Działa to mniej więcej tak, że zakładamy konto, w walucie jaka nas interesuje. Konto automatycznie podmina się do posiadanej karty płatniczej. Kantorze banku kupujemy walutę. Dodam, że mój bank ma walutę w bardzo atrakcyjnych cenach. Np. kuny mają o dwa grosze tańsze niż najtańszy stacjonarny kantor w Łodzi. Przy wypłacie waluty w bankomacie, oczywiście w kraju docelowym, a nie w Polsce, musimy koniecznie wybrać, że wypłacamy pieniące bez opcji przewalutowania, czyli bez DCC. Pilnować też tego trzeba w sklepach, by nie przewalutowali nam płatności, bo bank wtedy ściągnie nam kasę w złotówkach, po mniej korzystnym przeliczniku. Próbnie kupiłem 2x po 100 kun. Operacja przebiegła łatwo i błyskawicznie.

W okolicach środy kupujemy winiety na Austrię. W Austrii jest 21 dni na odstąpienie od umowy przy zakupach przez internet. Dlatego musimy winiety kupić już w środę, żeby minęło te 21 dni, i żeby winiety zaczęły funkcjonować. Winieta na 10 dni, w Austrii, kosztuje 9,40 euro. Musimy kupić dwie takie winietki, bo niestety na jednej nie zmieścimy się czasowo.


Pozostałe winiety, można kupić w PZMot i albo pojadę kupić osobiście, albo zamówię je wysyłkowo. Ale to w pierwszym tygodniu sierpnia.
Oczywiście cały czas monitorujemy sytuację epidemiologiczną w krajach przez które będziemy jechać. Istniej realne ryzyko, że któryś kraj się zamknie i trzeba będzie jechać inną drogą niż pierwotnie planowana. A przypominam, że w tym roku będzie dość ciężko, bo wyjeżdżamy w piątek 14 sierpnia. Tomasz tego dnia jeszcze pracuje. Na domiar złego, odwołano nam nocleg w Czechach i całą trasę musimy pokonać na raz. Dlatego będą się z nami, za kierownicą, zmieniały dziewczyny. Mam nadzieję, że droga minie bezpiecznie i przyjemnie.

piątek, 10 lipca 2020

35 dni do wyjazdu

Z Krzysztofem ustaliliśmy, kto kiedy bierze wolne w te wakacje. Chodzi o to, żeby zawsze ktoś był dostępny w Łodzi i był czujny, jeżeli mamie w oddziale rehabilitacyjnym będzie potrzebna jakakolwiek pomoc.
Stała ekipa wakacyjna w składzie Florczaki i Bednarki z wolna zaczyna się szykować do wyjazdu. Mamy ogarnięte zgłoszenie naszego przyjazdu do Chorwacji. Mamy już też w koszyku winiety. Jednak ich zakup odkładamy na jak najpóźniej. Oczywiście jest to spowodowane sytuacją epidemiologiczną na świcie. To samo tyczy się rezerwacji kwatery. Do końca lipca możemy ją bezpłatnie odwołać. Po tym terminie nie ma już odwrotu. Ale trzeba być dobrej myśli.


poniedziałek, 6 lipca 2020

Stan mamy

Jak już pisałem wcześniej, nie wiem czy mama chciałaby, aby się szczegółowo rozpisywać na temat stanu jej zdrowia. Dla tego napiszę krótko, że mama obecnie znajduje się w Szpitalnym Oddziale Rehabilitacji Neurologicznej Wstępnej w Pabianicach. Jest poddawana ćwiczeniom mającym na celu jak najlepsze przygotowanie jej do życia po przeżytym udarze. Wyjaśnię tylko niepoprawnym optymistom, że nie ma najmniejszej szansy na odzyskanie 100% sprawności po takim udarze krwotocznym. Teraz jedynie można minimalizować jego skutki. Mama trenuje wytrwale i mam nadzieję, że odzyska choćby minimalna sprawność, by mieć namiastkę samodzielnego życia. Są na to dość duże szanse, ponieważ zarówno w szpitalu Kopernika jak i w Pabianicach objęta jest wręcz rewelacyjną opieką.

wtorek, 23 czerwca 2020

Vega

Vega mieszka już u nas dwa miesiące. Zżyła się z wszystkimi domownikami, ale najbardziej z Maciejem i Agatą. Jest kochanym urwisem. Cały czas chce się bawić. Wczoraj pierwszy raz doszło do poważniejszego incydentu z Crashem. Terier, jak to terier, ma swoje zasady i chyba nie spodobało mu się rozrabianie Vegi. Ugryzł ją w ucho. I to dość mocno, bo "polała się krew". Ale po chwili już ponownie byli kumplami. Crash sam się dość mocno wystraszył, bo spuścił uszy, podkulił ogon i dostał szkliste oczy. No, ale takie są psy. A ucho Vegi? Zagoi się szybciutko, a ona sama już nawet nie pamięta o całym incydencie.



wtorek, 9 czerwca 2020

Nie jest dobrze

Nie wiem czy mama życzyłaby sobie, aby publicznie pisać na temat jej stanu zdrowia. Napiszę więc ogólnie, że niestety nie jest dobrze. Staramy się zorganizować mamie rehabilitację w ośrodku specjalizującym się w stawianiu na nogi osób po udarach. Niestety im więcej czasu mija od udaru mamy, tym mniej nadziei mam w sobie ja. 

poniedziałek, 11 maja 2020

Wszystko się sypie

W środę o godzinie piętnastej otrzymałem od brata telefon z dramatycznymi informacjami. Moja mam miała udar i jest w szpitalu. Pamiętam jedynie, że powiedziałem bratu, że jadę do niego i od tamtej pory nie pamiętam nic co się działo później. Doznałem jakiejś amnezji. Pamięć wraca mi dopiero w czwartek. Jednak od początku.


Mamę znaleźli na klatce schodowej, kilka minut po dwunastej, sąsiedzi. Zaalarmował ich pies który zaczął szczekać, że coś dzieje się za ich drzwiami. Dzisiaj oceniając całą sytuację na chłodno dziękuję losowi, że mama nie zdążyła wejść do domu i tam nie upadła, bo wtedy znaleźlibyśmy ją z bratem dopiero wieczorem i zapewne już by jej z nami nie było. Informacje o tym dramacie dotarła do nas dość późno, ponieważ mama miała przy sobie telefon i pojechał on z nią do szpitala, a tam były nasze numery telefonów. Tutaj prośba do znajomych mamy, o nie dzwonienie na jej numer, ponieważ telefon się jeszcze nie rozładował, a przez koronawirusa nie mogę odebrać rzeczy mamy, nie mówiąc o zobaczeniu jej. Sąsiedzi, powiadomili policję, że w domu jest druga osoba wymagająca opieki medycznej (tata) i policja przez trzy godziny ustalała namiary na mnie i Krzysztofa. Mama przeszła rozległy udar krwotoczny. Cały czas istnieje duże zagrożenie dla jej życia. W zasadzie w każdym momencie może się otworzyć kolejne naczynie w głowie i może dojść do ponownego udaru. Mama jest silną kobietą i jej organizm podjął walkę. W czwartek choć niewyraźnie to starała się przekazać jak najwięcej informacji. W piątek mówiła już wyraźniej, odpowiadała logicznie i wykonywał proste polecenia. Chciałbym tu zaznaczyć, że to nie oznacza, że jest dobrze. Stan zagrożenia życia będzie się utrzymywał przez kilka - kilkanaście dni. Najlepiej jakby mama leżała w całkowitym bezruchu, bo każde poduszenie grozi kolejnym udarem. Tomografia wykonana w dniu przyjęcia wykazała dość duże uszkodzenia neurologiczne. To jest zła wiadomość. Normalnie części mózgu które nie zostały objęte udarem, przejmują funkcję części uszkodzonych, ale u mamy uszkodzenia są ogromne. W sumie nie wiadomo w jakim stanie mama będzie w przyszłości, o ile oczywiście przeżyje. Mama ma sparaliżowaną prawą stronę ciała. Mama ma znakomitą opiekę. Ania która jest dobrym aniołem mojej rodziny, robi w szpitalu dla nas tyle, że do końca życia będę jej dłużnikiem.
Na domiar złego, jak większość z was wie, mamy w domu tatę który również jest po udarze. On wymaga stałej opieki. Tak więc sytuacja jest bardzo ciężka.

środa, 29 kwietnia 2020

Vega

Dzisiaj mini sesja Vegi. Kot zaczyna akceptować nową koleżankę. Pozwala jej coraz bliżej podchodzić do siebie. Oczywiście, jak odległość jest już za mała, to ponownie dostaje "ogon lemura", a grzbiet wygina mu się w podkowę, bo pewnie chce wyglądać na większego. Swoją drogą, to nie wiedziałem, że koty potrafią się tak bardzo wygiąć. Pozostawiliśmy sprawę zapoznawczą kota i Vegi im samym. Przyjdzie czas to się zbliżą. Z moim poprzednim owczarkiem Neronem, też kot zapoznawał się dość długo, a później spały razem w budzie. Różnica tylko była taka, że wtedy to kot przybył do domu i był malutki, a Neron był dojrzałym psem.